Polonia w SAN DIEGO
jest jakby skupiona w kilku okolicach: Okolice obu kosciolow
oraz na polnocy region Escondido. Ponadto Polacy sa rozrzuceni po calym San
Diego. Wedlug roznych szacunkow i kryteriow tutejsza Polonia liczy kilka tysiecy ludzi (3 - 10?).
Imprezy polonijne odbywaja sie kilka razy rocznie, w kilku powtarzajacych sie co
roku miejscach. W Parku Balboa jest grupa malych domkow reprezentujacych wiele
narodowosci podczas wazniejszych uroczystosci, jakby male "ambasady".
Jest tez Dom Polski. Autor widzial Dom Polski otwarty przed Swietami Bozego
Narodzenia, kiedy wszystkie narodowosci oferowaly swoje specjaly kulinarne i
obyczaje dla tlumu zwiedzajacych. Obiektywnie trzeba przyznac, polska ekspozycja
byla najbardziej atrakcyjna, oblegana caly czas, slychac bylo glosy ze srodka
proszace o zrobienie wejscia dla tlumu chetnych na polskie jedzenie. Na przyklad
Niemcy wystawili piwa jako poczestunek. Polskie dania (talerz z pierogami,
bigosem, kielbasa, golabkami) byly specjalami ktore sa wspominane do dzis w
dalekiej Boliwii, jako ze autor byl w towarzystwie duzej grupy Boliwijczykow w
wieku 30 - 80. Oni jedli nasze specjaly szybko i bardzo lubieli koledy polskie
spiewane przy akompaniamencie akordeonow. Oczywiscie, boliwijskie koledy sa
bardzo podobne do polskich, ale slucha sie ich zwykle bez bigosu w ustach.
Chociaz wielu Polonusow chodzi do kosciolow w okolicy zamieszkania (San Diego
rozposciera sie na ogromnym terenie, mozna jechac autostrada poprzez San Diego
przez ponad 45 minut), polskie koscioly z dwoma mszami w niedziele sa
przepelnione teraz. Autor zauwazyl ze kilka lat temu frekwencja na mszach w
niedziele byla duzo mniejsza.
San Diego jest miastem polozonym na samej granicy USA z Meksykiem, przy oceanie
Pacyfik (Pacific Ocean). Miasto po stronie meksykanskiej nazywa sie Tijuana (wymawia
sie Tihuana). Podobnie jak El Paso w Teksasie ma odpowiednika po meksykanskiej
stronie, zwane Juarez. San Diego lezy miedzy gorami a oceanem, co powoduje ze klimat jest
najlagodniejszy tuz przy oceanie, a im dalej w gory tym wieksze wahania
temperatur (zimniej w nocy, bardziej goraco w poludnie). Ten czynnik, a rowniez
odleglosc do plaz decyduje o cenach domow - mala, niemal rozpadajaca sie chatka
bez ogrodka przy oceanie moze kosztowac blisko milion dolarow, a dom jak stodola,
nowy i z duza dzialka moze kosztowac 300 tysiecy w gorach. Pozyczki na kupno
domu sa zwykle okolo 6.5% do 8.5%, w zaleznosci od sytuacji kupujacego dom,
wedlug danych za rok 2002. Cena domu sklada sie z 3 skladnikow: Koszt budowy
stanowi 35%, wlaczajac zysk firmy budowlanej, spekulacyjna cena ziemi 30%,
pozostale 35% to jednorazowa oplata dla wladz miasta. Podatki roczne od
nieruchomosci szybko rosly przed laty. Wtedy przeglosowano aby podatek od
nieruchomosci byl 1% od ceny nabycia domu - oraz rosl wolno co roku.
Wladze obchodza to prawo poprzez nowe nazwy podatkow, na przyklad "inwestycja
wodna" - oraz organizuja kolejne glosowania. Ceny domow skacza w
gore jak szalone. Autor kupil dom i wartosc rynkowa domu podwoila sie w 5 lat!!!
Czynnik glowny sprzyjajacy takiemu zjawisku jest wielka agresja ludzi zyjacych
ze sprzedarzy domow i ustawiajacych rynek nieruchomosciami aby ich dochody byly
jak najwieksze. Wiele ksiazek mozna by napisac na ich temat. Dodatkowo miasto zapelnilo sie - nie ma terenow na nowe osiedla,
a fala nowoprzybylych ciagle trwa. Klimat, dobra ekonomia, atrakcje - wszystkie
czynniki sprawiaja ze miasto wpycha sie w gory. Zwykle buldozery rownaja
wierzcholek gory, nastepnie robi sie droge dojazdowa, dolacza kanalizacje,
elektrycznosc - i cale osiedla staja w kilka miesiecy. Cena domku - od 300
tysiecy do miliona. Juz nie ma w San Diego domow ponizej 150
tysiecy. I teraz kazda dziure zapycha sie domem czy osiedlem domow. A odleglosci
miedzy domami sa tak male ze czlowiek czesto moze dotknac obu domow rekami,
stojac w posrodku. Choc trzeba przyznac ze domy sa relatywnie duze. Najtansze
domy buduje sie z garazem na 2 auta, 2 lazienki i 3 sypialnie, metraz
okolo 180 metrow. Zas typowe domy maja garaz na 3 auta, 3 lazienki i 5 sypialni,
metraz okolo 250 metrow. Trzeba przyznac ze sypialnie sa malenkie, obiekt zartow
cudzoziemcow przywyklych do wiekszych pokojow. Poniewaz Kalifornia ma lagodny
klimat, ogrzewanie domow nie jest tak kosztowne jak w Chicago na przyklad - i
kubatura domu moze byc duza, nawet przy malej powierzchni. Wiec ostatnie lata
przyniosly zmiane stylu budowy domow - prawie kazdy nowy dom ma bardzo wysoki
sufit w czesci goscinnej, praktycznie od podlogi na parterze do sufitu na
pietrze. Kiedy naturalna zielen zamienia sie na beton i asfalt, czasami trzeba
zgody tubylcow - jako ze lamie sie prawa ochrony srodowiska. Wiec wladze
przygotowuja "wybory". Kiedy 10 km kw. zamienia sie na 9 km osiedle,
zostawiajac rozrzucone kawalki zieleni o lacznym rozmiarze 1 km - gdzie nie
mozna juz postawic domow, pytanie dla wyborcow jest nastepujace: Czy zgadzasz
sie na budowe osiedla pod warunkiem ze budowlaniec "stworzy" 1 km
zieleni? Tutejsi wyborcy sa bardzo inteligentni i masowo glosuja TAK, zadowoleni
ze aktywnie popieraja przyrode. Wiec juz nie ma spokojnych miejsc, gwar
ruchliwych ulic dociera wszedzie, a tubylcy bardzo sa dumni ze swej dbalosci o
nature. Zas regula budowlana jest nastepujaca: Przy autostradach i bardzo
ruchliwych ulicach buduje sie male domki, ciasno polozone obok siebie, bez
ogrodkow, dla tak zwanej klasy ludzi "starter" czyli tych co kupuja
dom pierwszy raz, wiec maja malo pieniedzy. Te domy sa obecnie powyzej 300
tysiecy dolarow w miescie San Diego i powyzej 200 tysiecy dalej w gorach. Mimo
halasu od zatloczonych drog, nie ma tutaj zwyczaju budowania oslon oslabiajacych
halas. Zaklada sie ze ludzie klasy "starter" nie wymagaja redukcji
halasu. Domy dla ludzi ktorzy sprzedali wczesniejszy dom i kupuja wiekszy,
drozszy dom - sa zwykle polozone w atrakcyjniejszych, cichszych miejscach,
kosztuja zwykle powyzej 500 tysiecy. Te drozsze domy zawsze maja grubsze szyby z
proznia w srodku - zwane podwojnymi, ktore lepiej izoluja halas i cieplo. Z
powodu tych podwojnych szyb nielatwo jest zainstalowac folie przeciwko
ultrafioletowi - bo zdarzaly sie wypadki utraty prozni wewnatrz szyby. Obecnie
tylko specjalizujace sie firmy zakladaja takie ekrany na szyby, zas osoba
prywatna robi to na wlasne ryzyko - i gubi gwarancje budowlanca na szczelnosc
szyby. W tanich i drogich domach uzywa sie tak samo tandetnych materialow
budowlanych, aby duza firma budowlana mogla zrobic dobry interes na szybkiej
budowie osiedla. Autor ma w swoim domu wentylatory w lazienkach ktore warcza jak
czolgi. Farby w domu sa tak niskiej jakosci ze czesto oparcie sie o sciane grozi
zejsciem farby. Farba schodzi z malowanych listew gdzie sciana i podloga sie
schodza - kiedy odkurzacz je dotyka. To jest sztuka usunac pajaka ze sciany -
bez zadrapania farby. W 5 lat po budowie domu ciagle nie mozna klasc gazet na
malowane drewno, czy na oknie - bo gazeta sie przyklei lub zostawi wydruk.
Sciany sa czesto puste w srodku, czesto kopnieiem buta moze przejsc przez
taka sciane. Taka lekka konstrukcja domow jest efektem niskiej ceny drewna oraz
mozliwosci trzesienia ziemi w Kaliforni. Nowe domy sa kompletnie wyposazone w
zmywarki naczyn, kuchenki mikrofalowe, lodowki, piece w kuchni,. klimatyzacje,
ogrzewanie, gotowe do podlaczenia pralki i suszarki, czesto z gotowa trawa i
automatycznym systemem podlewania. Elewacja domow jest ladna, ale monotonna -
domy wydaja sie takie same na calym osiedlu jak i w Kaliforni. W kazdym osiedlu
sa inne, lokalne przepisy uzytkowania domow. Prawie zawsze zabraniaja wieszania
prania na zewnatrz, bo widok nie jest ladny - oraz nie wolno zmieniac kolorow
elewacji domow. Malowanie domu na zewnatrz wymaga wiec uzycia dokladnie takiego
samego koloru farby. W duzej czesci San Diego lezy w gorach. Z tego powodu ulice
bardzo sie kreca i cale osiedla rzadko sa proste. Nie ma tutaj ulic tworzacych
latwe do znalezienia osiedla - kwadraty jak w Chicago. Z tego powodu trudno jest
znalezc adres bez mapy. Atlasy grube na paredziesiat stron z mapami miasta
leza wszedzie, w sklepach spozywczych, na stacjach benzynowych i w ksiegarniach,
za okolo 5 dolarow. Autor kazdorazowo sprawdza podany adres a mapa i robi wydruk
przed podroza do znajomych czy na zwiedzanie miasta. Wystarczy sprawdzic mape
miasta na internecie aby miec wyobrazenie o kreceniu sie ulic. MAPA
MIASTA - INTERNET Temat domow w San Diego i Kaliforni
mozna zakonczyc podsumowaniem: Zbyt drogie, zbyt ciasno ulozone, niewielkie
dzialki, zbyt monotonna achitektura - ale dosc luksusowe, duza powierzchnia i
wielka kubatura. ZDJECIA
- DOMY A przyroda? Coz, zajecy i
kojotow nikt sie nie pyta o zgode przy budowie domow na kazdym skrawku ziemi
ktory jest wystarczajaco plaski. Ich tereny zyciowe od niepamietnych pokolen sa
zabierane na dzialki dla ludzi. Pozostala "natura" jest tak podzielona
mostami, ulicami i plotami ze niemal codziennie widac na ulicy przejechane
zwierzatka roznych gatunkow. Najczesciej zajace. Kiedy autor wprowadzil sie do
nowo zbudowanego domu w 1997, stada saren i kojotow podchodzily pod sam plot
domu. Dzis, 5 lat pozniej to ciesze sie kiedy widze pojedyncza sarne w oddali. A
kojoty juz nie placza po nocach jak 5 lat temu, kiedy sasiedzi skarzyli sie ze
"nie mozna spac od tego placzu kojotow". Choc dzisiaj caly dzien moge
widziec wiewiorki na ogrodzie, a po zachodzie
slonca zajace biegaja obok drzwi wejsciowych do domu tak samo jak przed laty.
Wiewiorki nie sa takie same jak w Polsce. Sa jakby inne, ale trudno to opisac.
Zas tutejsze zajace maja biala kepke pod ogonem, czy tez ogon jest bialy od dolu?
Widac wyraznie bialy kolor z tylu kazdego zajaca kiedy zajac biega. I
podczas nocnych spacerow autor czasem musi omijac pewne odcinki ulicy, bo na
ulicy stoi i czeka na cos "skuns". I dzis w gorze ciagle kwicza sobie
orly wypatrujace myszy czy innej ofiary. Niz dom autora zostal zbudowany,
dookola byla dziewicza gora. Wtedy puszczono w obieg ostrzezenie "Prosze
nie uprawiac spacerow w okolicy budowy, bo widziano mountain lion (puma?)".
Dzisiaj takich ostrzezen sie juz nie slyszy. Klimat nie jest ten sam kazdego
roku. Autor slyszal takie stwierdzenia od tubylcow mieszkajacych tu cale zycie:
Wiecej deszczy przyniesie wiecej slimakow i zieleni, a wiec i zajecy. To z kolei
przyniesie wiecej zmiji i skorpionow. Wiec uwazaj na te jadowite bestie kiedy
pada wiecej niz zwykle! Autor spotkal sie z tymi bestiami w nastepujacy sposob:
Na srodku ogrodku autora zmija zjadla zajaca, a autor sfilmowal figielki
ukaszonego zajaca i cala pozniejsza uczte zmiji z gatunku "rattle pacific
snake". Zas sasiedzi mieli duzego skorpiona juz dwa razy w lozku, pod
posciela. Za pierwszym razem w panice chwycili za szczotke z dlugim kijem i
walili w skorpiona az sie zmeczyli a skorpion ciagle szedl na nich. Taki zywotny
i twardy... Pozniej domyslili sie ze na karpecie nie da sie go zabic, wiec
usuneli go zywego z pokoju. Majac pajaki i mrowki wewnatrz drewnianych
scian domu dorosl pewnie i szukal wiecej jedzenia na zewnatrz. Za drugim razem
szukali jak skorpion mogl wejsc do domu? I znalezli dziure w domu, ktora
skorpion wszedl pewnie jako dziecko. To bylo wada wykonawcza domu. Raz usuneli
ta dziure, to maja problem z glowy. A ja jednak mysle ze oni co noc sprawdzaja
posciel aby miec pewnosc ze skorpiona tam nie ma. Przyroda rowniez nie moze sie
pogodzic z czlowiekiem w innych okolicznosciach. Otoz gazeta doniosla SNAKE_60kB
jpg i
nie sa to odosobnione wypadki - ze w przedszkolu ogrodzonym gestym plotem zmija
"rattle snake" przedostala sie na teren na ktorym biegaly dzieci. Male
dziecko zostalo ukaszone i wziete do szpitala. Dziecko uratowano, zmije zabito,
dziure pod plotem uszczelniono - ale takie wydarzenia to sie pamieta. Tak samo
jak autor zauwazyl malenka zmijke tuz pod garazem. Zawolany sasiad natychmiast
chwycil lopate i zabil malenkie stworzenie. Skad zmija sie wziela w takim
miejscu? A przeciez autor pomagajacy koledze w czyszczeniu garazu widzial czarne
pajaki chowajace sie w szczeliny: Czarne wdowy, ktorych ukaszenie jest czesto
smiertelne. A kolega ma dzieci, rodzine i wszyscy czesto korzystaja z garazu z
pajakami. San Diego jest miastem
wyraznie turystycznym, z wielka iloscia atrakcji - wlaczywszy klimat. Jeszcze
kilka lat temu mozna bylo bez ryzyka oferowac goscine przyjezdnym na zasadzie
"Hotel jest darmowy w dnie pochmurne". Niebo bylo zawsze czyste, z
wyjatkiem kilku dni raz na miesiac lub nawet rzadziej - kiedy niebo bylo pokryte
warstwa mgly, jakby jakas gigantyczna chmura - ktore nadchodzily od oceanu i
stopniowo zakrywaly miasto od horyzontu do horyzontu. Deszcze pojawialy sie
bardzo rzadko, zwykle w grudniu. Przez 9 lat tutaj, autor przezyl dwie prawdziwe
ulewy, jakie bywaja czesto w Polsce. Ruch na autostradach stanal wtedy bo woda
nie pozwalala widziec bialych linii miedzy pasami ruchu. Najwieksze zaburzenia
natury nastapily kilka lat temu, kiedy cieply prad oceaniczny (El Nino?)
przyniosl burze i fale atakowaly lad w okolicach San Diego. Lokalna gazeta
pewnego dnia opublikowala reportaz z domu nad brzegiem oceanu: Pokazano zdjecie
wewnatrz domu, wlasciciel domu dumnie spoglada w kamere, siedzac na kanapie w
srodku pokoju - a za nim nie ma sciany! Woda ja zabrala! Wiec za nim byl
ocean... Dzien pozniej ta sama gazeta pokazala ten sam pokoj - a raczej
miejsce, gdzie stal ten dom. Tam byla gleboka woda. Cala dzialka "weszla"
w ocean. Natura w San Diego
pokazuje czesto calkiem odwrotna strone: Z powodu suszy cale zielone gory wiosna
zamieniaja sie latem w sucha slome. Wtedy niewiele trzeba aby zaczac pozar.
Kiedy taka okolica pali sie, ogiein idzie wysoko w niebo. I kupa ognia potrafi
spasc na osiedle mieszkalne, zamieniajac wiekszosc domow w ogniska. Te pozary w
okolicach San Diego to temat wielu opracowan. Wspolny element wszystkich
publikacji jest szybkosc z jaka ogien spada na domy - i raz ogien spadl z nieba
to nie ma co ratowac. Mozna tylko sikac woda otoczenie aby ogien nie wedrowal
dalej. San Diego zawsze mialo
lagodne pory roku: Lagodna wiosna od polowy stycznia do marca, piekne lato od
marca do listopada, lagodna jesien od listopada do poczatku grudnia i lagodna
zima od polowy grudnia do poczatkow stycznia. ZDJECIA
- SEZONY W SAN DIEGO Od kilku lat klimat zmienil sie na
troche chlodniejszy. Chmury mamy teraz duzo czesciej, choc pogoda jest ciagle
fantastyczna. Ciagle nie ma wielkich upalow i mrozow. Wachania temperatury sa
niewielkie w dzien, ale jak tylko slonce zajdzie, moze sie zrobic zimno. Autor
pamieta jak latem zwiedzal centrum miasta ze znajomymi. Byl cieply dzien, po
poludniu, wszyscy w
cienkich koszulkach - a tu wieczorem zimno sie zrobilo! Dzieci przeziebily sie
bardzo i nie szly do szkoly kilka dni. Wiec te ochlodzenia po zachodzie slonca
to nie zarty i dobrze jest miec sweterek w aucie - nawet w gorace lato.
Najbardziej gorace dni mamy w koncu lipca i poczatku sierpnia. Najnizsze
temperatury mamy tuz przed Swietami Bozego Narodzenia. Autor pamieta przylot z
Kanady do San Diego po Nowym Roku 1998 - ubrany w sweter, kurtke, szalik - a na
pasach startowych pracownicy lotniska byli ubrani w cienkie koszulki z krotkimi
rekawkami. Przez ostatnie 9 lat mielismy chyba jeden alarm gololedzi - ogloszono
ze temperatura moze spasc na krotko "bardzo blisko 0 stopni Celsjusza".
Panika zapanowala wsrod wlascicieli plantacji pomaranczy i owocow cytrusowych -
jeden solidny przymrozek mogl ich pozbawic dochodu za caly rok pracy! I rzeczywiscie,
temperatura spadla wtedy nawet "troszke" ponizej 0 stopni w tamtym
czasie, bo rano mozna bylo widziec szron na trawie w San Diego - strasznie
rzadkie zjawisko tutaj. Ale im dalej od oceanu i blizej gor, tym czestsze jest
zjawisko gololedzi i szronu. Zdarzal sie nawet snieg w San Diego! Oczywiscie
przywieziony z dala. Kiedy wielka ciezarowka wraca z trasy, czasem na dachu jest
snieg zebrany podczas nocy w gorach. I jesli taka ciezarowka ze sniegiem z gor
robi ostry skret przy wjezdzie na autostrade w miescie San Diego, snieg
nareszcie staje sie dostepny dla mieszczucha wychowanego w tropiku. Nie,
balwanow w San Diego nie ma nigdy - z wyjatkiem sztucznych dekoracji przed
domami w grudniu. San Diego przed laty
mialo bardzo wyszukane oswietlone dekoracje przed domami w okresie Swiet Bozego Narodzenia.
Niemieccy goscie powiedzieli autorowi po obejrzeniu zwyklej dzielnicy
udekorowanej na swieta (ale nie takiej specjalnej dzielnicy do odwiedzania): U
nas tego nie ma... Pewne dzielnice tak sie dekorowaly, ze oglaszano o
takich miejscach w gazetach, ustawiano policje aby kierowala ruchem - i
pozwalano tlumowi chetnych na zwiedzanie osiedla. Fama szla
ze mieszkancy takich specjalnych dzielnic maja bzika na punkcie majsterkowania -
i caly rok pracuja aby dekoracje swiateczne przygotowac. Autor sie zgadza, bo
widzial dekoracje ktore wymagaly miesiecy zmudnej pracy. Jak mozna ocenic caly
teren z dekoracjami przed domem, pokryty bialym styropianem symulujacym snieg,
po ktorym plynie woda z fontanny i swiatla zmieniaja kolory? ZDJECIA
- SWIETA BOZEGO NARODZENIA Oczywiscie, w masie
dekoracji znajduje sie rowniez zwykla brzydota - jak na przyklad oswietlona
kolorowo figurka potworka w kiczowatym stylu Hollywood - Dysney. W
sasiedztwie autora panuje rywalizacja w kto pierwszy i ladniej ozdobi okna,
sciany domu i przedpole domu juz na poczatku grudnia. Jeden sasiad wygrywa
konkurs od lat - zawsze ma ozdoby najladniejsze, z gustem, zwykle jako pierwszy
w okolicy osiedla. Niestety, od chyba
1999 roku ceny elektrycznosci tak poszly w gore, ze te slynne dekoracje duzo
stracily ze swej wspanialosci. Mniej swiatel, wczesniejsza pora gaszenia,
slabsze swiatla uliczne - to odjelo duzo uroku sezonowi zimowemu w San Diego.
Zreszta caly rok miasto wyraznie jest ciemniejsze niz przed laty. Dodatkowo z
powodu lokalnego obserwatorium astronomicznego w gorach, probowano zredukowac to
morze swiatel odbijajace sie na chmurach - San Diego z dala wygladalo jak wielka
latarnia przed laty. Ta wielka poswiata na niebie zaklocala prace obserwatorium.
Wiec wymyslono aby latarnie uliczne wyposazac w zolte swiatla. I tak z czasem
wymieniono swiatla na zolte. Wyglada to bardzo ladnie, niemal bajkowo. Ale
mieszkancy biedniejszych czesci miasta narzekali ze nowe, zolte swiatla byly za
slabe - i oni nie czuli sie bezpiecznie w publicznych miejscach noca. Byly
glosowania aby przywrocic normalne zarowki, byly batalie prasowe - i dzis mamy
zolte swiatla w nocy jak poprzednio. Dramatyczne wydarzenia
nastapily w San Diego w 1998 kiedy zarzad miasta postanowil sprowadzic do
centrum miasta baze wojskowa z ciezkimi helikopterami. To takie olbrzymie
latajace czolgi - wazki, ktore leca nisko nad ziemia a wszystko na trasie ich
przelotu dostaje szalu, wlaczywszy kamienie polne. Nastapily przepychanki miedzy
wladzami miasta a tubylcami, straszono sie procesami sadowymi, grozona zemsta
przy pozniejszych wyborach, niezliczone komisje uspokajaly wystraszonych ludzi,
organizowano punkty czujek i monitorowania halasu, probowano zepchac trase lotu
na sasiadow - to byla prawdziwa WOLNA AMERYKANKA. Wladze miasta mogly sie
oblowic pieniedzmi, bo baza wojskowa przynioslaby ogromne pensje garnizonu i
duzo ruchu w interesach. Zas ceny domow w dzielnicach uznawanych za ofiary
helikopterow, jak Sripps Ranch - spadaly szybko. Ich wlasciciele sprzedawali
domy za mniej niz zaplacili - byle tylko wyprowadzic sie na czas. Wlasciciele
najbogatszej dzielnicy w San Diego, zwanej Rancho Santa Fe wysylali
przedstawicieli do Waszyngtonu z lapowkami i prosbami - aby tylko helikoptery
lataly komus innemu nad glowa. I cala batalia trwajaca kilka lat zakonczyla sie
salomonowym postanowieniem: Helikoptery beda latac troche nad najbiedniejszymi
dzielnicami, troche nad autostradami i troche nad oceanem. San Diego w naturalny
sposob przyciagnelo firmy telekomunikacyjne, produkujace telefony oraz
sprzet radiowy - gdyz jest polozone miedzy gorami i oceanem Pacyfik, co daje
wspaniale mozliwosci testowania telefonow komorkowych w trudnych warunkach.
Z czasem wszystkie firmy z tej branzy przeniosly tutaj swoje zespoly
inzynierskie, zamieniajac San Diego jakby w stolice telefonow komorkowych. Sa
tutaj znane firmy Nokia, Erriscon, Sony, Kyocera, Novatel, Hughes, Qualcomm oraz
wiele innych. Autor obserwuje od lat jak wysoko wyspecjalizowani fachowcy
przenosza sie z firmy do firmy. Zwyczaj nakazuje aby inzynier w danej firmie
dostal premie za wciagniecie kolegi do swej firmy, zwykle kilka tysiecy dolarow,
zwana "referal bonus". Zas nowo przybyly kasuje premie za podjecie
pracy w wysokosci kilku-kilkudziesieciu tysiecy dolarow, zwana "sign-up
bonus". Autor ma kolegow ktorzy w ten sposob skasowali lacznie prawie 100
tysiecy w latach 1995-2000. Sama praca jest niesamowicie wyczerpujaca i zwykle
okolo 10-12 godzin dziennie. Narazenie na promieniowanie fal radiowych, stres i
niemozliwosc podjecia urlopu w najlepszym okresie dla rodziny sa normalnymi
czynnikami towarzyszacymi pracy inzyniera w San Diego, aczkolwiek pensja roczna
60-120 tysiecy jest uwazana za kompensujaca te trudnosci. Podobna praca w
srodowisku uczelnianym jest duzo mniej uciazliwa, ale pensje nic dziwnego - sa
znacznie mniejsze. San Diego przychodzi z pomoca takim przepracowanym ludziom -
z plazami, niezliczonymi parkami i atrakcjami. Ruch drogowy w San Diego
jest tak samo koszmarny jak w calej Kaliforni. Jeszcze 10 lat temu byly cale
tereny w San Diego, gdzie ruch uliczny byl w miare normalny. Ostatnich 5 lat
przynioslo mase nowoprzybylych i drogi po prostu sie zapchaly. ZDJECIA
- RUCH DROGOWYLudzie uwazajacy
sie za "lepszych" probowali jechac do pracy bardzo wczesnie (6 rano) i
wracac wczesniej (4 po poludniu). Z czasem to juz nie pomagalo. Zaczeto jezdzic
do pracy o 9 rano i wracac o 7 wieczorem - i teraz to juz nie pomaga. Drogi sa
calkowicie zapchane miedzy 6-9 rano oraz 2-7 po poludniu. Jedna taktyka pracuje
jeszce: Pracowac do 9 wieczor. Ile razy autor utknal na drodze, majac gosci w
San Diego? Niezliczona ilosc razy. Ile razy autor obral 2 razy dluzsza trase,
aby uniknac stania na zakorkowanej autostradzie? Wiele, wiele razy. Ile czasu
zabralo autorowi i jego grupie aby dostac sie do polskiego kosciola w niedziele
rano, kiedy autostrade I-5 zajal maraton biegaczy dlugodystansowych? 2 godziny.
Autostrada wygladala pozniej jak droga zimowa w Polsce - byla biala od
plastikowych kubkow na wode pitna dla biegaczy. San Diego jest
nieskonczona ilosc razy bardziej atrakcyjnym miastem niz Chicago czy Nowy Jork.
Jednak Polonia w San Diego stanowi malenka czastke Polonii w Chicago czy w Nowym
Jorku. Rynek pracy, swiat kulturalny i bliskosc polaczen lotniczych do Polski -
bardziej atrakcyjne w Chicago i Nowym Jorku prawdopodobnie sa czynnikiem
przeciwdzialajacym masowemu naplywowi Polakow do San Diego. Jednak czuje sie ze
Polonia tutaj rosnie, to sie widzi nawet w kosciele wypelnionym teraz bardziej
niz kilka lat temu. I czesciej slyszy sie o Polakach przyjezdzajacych tutaj na
wakacje, zarobek i przygody. Typowy turysta w San
Diego moze zwiedzic tylko malenka czesc atrakcji. Trzeba 4 tygodnie aby miec
dobre pojecie co miasto oferuje - a najlepiej jest przyjechac tutaj na 6 tygodni
aby zobaczyc wiekszosc atrakcji. Autor przez lata komponowal liste atrakcji,
obecnie ta lista przekracza 100 pozycji. Pewne pozycje sa kontrowersyjne: Czy
lot balonem (w grupie balonow) nad miastem lub wycieczka statkiem na ogladanie
wielorybow na pelnym oceanie sa atrakcjami turystycznymi? A czy ogrodek
botaniczny (kaktusy i rzadkie rosliny kaktuso podobne) o wielkosci rynku w malym
miasteczku jest atrakcja turystyczna? Czy coroczny pokaz lotniczy z realnymi,
niebezpiecznymi (samoloty zderzaly sie lub spadaly na ziemie kilka razy w
przeszlosci) akrobacjami w srodku miasta jest atrakcja turystyczna? Czy tez
"pozorne" walki lodzi bojowych na oceanie, ze strzalami, pozarem i
topieniem lodzi, spadochroniarzami wpadajacymi w wode i tak dalej - na coroczne
Swieto Niepodleglosci 4 Lipca z morzem ogni sztucznych w kazdej niemalze
dzielnicy? A 50 metrowe, niebezpieczne urwiska (juz zarywaly sie i ludzie gineli
w przeszlosci) nad oceanem po ktorych chodza ludzie i patrza z gory na ocean? A
co z wieloma atrakcjami polozonymi kilka godziny jazdy od San Diego? A Meksyk z wieloma atrakcjami w zasiegu
jednej godziny
jazdy? Kazdy kto byl we Wloszech i jadl wloskie lody bedzie zainteresowany
slynnymi lodami w Meksyku w lodziarni zwanej Tepoznieves LODY
TEPOZNIEVES. Las Vegas jest w zasiegu 4.5 godzin jazdy. Grand Kanion (Grand Canyon) w
zasiegu chyba 6 godzin jazdy? Do slynnego miasteczka San Felipe w Meksyku, nad
bardzo cieplym morzem Cortez jest okolo 4.5 godzin jazdy. Tam co roku w koncu
pazdziernika odbywa sie Festiwal Kraba (Shrimp Festival), ktory przyciaga tlumy
z USA. Wtedy na brzegu morza Cortez staja restauracje, statki podplywaja pod sam
brzeg i skrzynie pelne swiezych krabow wedruja do namiotow - kuchni, aby za
chwile wyladowac na stolach stojacych na piasku plazy. Konkurs - degustacja
grona sedziow co roku wylania najlepsza restauracje, zas goscie moga zjesc kraby
podane jak w najdrozszych restauracjach - tylko duzo swiezsze, duzo lepsze i w
cenie kilku dolarow. Bezsporny jest fakt, ze nie ma chyba miejsca na
swiecie ktore tyle moze zaoferowac gosciowi co San Diego. Pokazac te atrakcje
dla goscia na miejscu - to jest wielka praca. A pokazac je na Internecie to
jeszcze wieksza praca! Wiec na razie te atrakcje sa pokazane w wersji
angielskiej, gdyz wiecej jest zrodel lokalnych, ktore mozna zgrupowac jako linki.
Z czasem autor bedzie tlumaczyl te materialy na jezyk polski aby przyblizyc
piekno miasta gosciom strony nie znajacym jezyka angielskiego. Obecnie strona
Polonia San Diego jest w trakcie raczkowania i goscie strony powinni miec to na
uwadze - i odwiezic ja ponownie od czasu do czasu.
Strone redaguje Piotr Sobczak (Peter Sobczak). Uwagi dotyczace funkcjonowania tej strony, propozycje zmian oraz dodatkowe
materialy prosze zglaszac do Webmaster,
koniecznie
podajac nazwe i adres strony (Polonia San Diego, http://poloniasandiego.tripod.com).
Dziekujemy!
Podobna
stronaPolonia Mozambikhttp://poloniamozambik.tripod.com